Complete spot paintings - czyli wojna o KROPKI?
Tytułowa wystawa składająca się z przeszło 1,4 tysiąca
zakropkowanych obrazów, to kolejne dzieło Hirsta, który jak widać nie próżnuje.
Problem, który zrodziła kontrowersyjna – bo tak nazywają ją
krytycy z całego świata (m.in. Los Angeles TIMES) wystawa zaczął się już w
latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku. To właśnie wówczas rozpoczęła się
praca Damiena nad kropkami. Pod adresem autora padają liczne zarzuty. Przywołajmy
kilka z nich:
- kropki nie są malowane samodzielnie przez autora wystawy
- Daily Mail wysunął na czoło to
oskarżenie pragnąc jednocześnie zwrócić uwagę na szerszą skalę zjawiska
odtwarzania dzieł w postaci masowej produkcji. Nawiązując przy tym do legendarnego
już studia-fabryki w Londynie, gdzie powstają dzieła Hirsta. The Washington Post zripostował wypowiedzi
zawarte w Daily Mail przywołując malarstwo Rafaela i jego zastępy pomocników.
- kropki są wtórne – wiele z tego, co dziś obserwujemy w
sztuce współczesnej „już było”. Podobnie w muzyce czy literaturze, ale to nie
jest powód by nagle wszyscy przestali tworzyć, albo zaczęli się meczyć przez
lata, próbując stworzyć coś czego jeszcze nie było – również wtedy może się
okazać, że podobna idea zaprzątała umysły artystyczne już wieki temu. Sztuka
ewoluuje, przechodzi transformacje, jest wpisana często w klimat i nastoje
społeczne i jako taka powinna być rozpatrywana.
Oponenci Hirsta przywołują na myśl abstrakcjonistów z ich „kropkami”. Nie
ma to dla mnie większego znaczenia.
- z kropek ‘wyziera pustka’ - kropki są uniwersalne, ktoś powiedział, że
nadają się do wieszania w biurze, czy poczekalni, gdzie musimy na czymś
zawiesić wzrok, jednak nie przykują naszej uwagi dłużej niż na dwie minuty.
Hirst odpowiada, że właśnie o to w nich chodzi. O uniwersalność przekazu „kropkowego”.
Są jak wizualne esperanto, które w różnych krajach świata tłumaczy widzom pustkę, powtarzalność i płytkość naszej cywilizacji, która cierpi na zanik indywidualizmu - przekonuje Christopher Knight z LA Times.
Kolejne zarzuty dotyczyły m.in. psucia rynku sztuki, podejrzenia o snobizm kupców itp.
Wszystkie można podsumować tym, że i tym razem ludzie
głosują nogami – czego dowodem są ogromne kolejki w 11 światowych galeriach
Gagosian na świecie.
Zadziwiające jaką rolę w jego twórczości odgrywają
OdpowiedzUsuńsłowa, nadające sens i wartość jego 'dziełom'. Zręczne, przemyślane opisy - pierwszorzędny specjalista w dziedzinie marketingu. Chylę czoła;)
"Kropkowe obrazy" to nie tylko zręcznie przemyślane opisy - wystarczy posłuchać wywiadu z Hirstem, on ma dość jasne i klarowne poglądy na temat tego dzieła, mówi otwarcie o tym, co jest probierzem jego artystycznych dokonań.
OdpowiedzUsuńJuż dawno udowodniono, że Hirst jest dobry, bo jakby nie był dobry to przecież żadna z galerii by go nie chciała, a chcą go prawie wszystkie. Ja sam chętnie bym powiesił u siebie taki kropkowy obraz, z tej prostej przyczyny, że to jego dzieło. Ciekawi mnie tylko jaką wartość będą prezentować jego dzieła za kilkanaście lat, jak rynek się nasyci kopiami.
Usuń